niedziela, 31 maja 2015

Finally




Ta spódnica siedziała mi w głowie, odkąd tylko pojawiła się w kolekcji H&M jakiś czas temu. Ale trochę mój zapał ostudziła metka (129 zł) i odpuściłam, choć mierzyłam i leżała bardzo dobrze. Pomyślałam, że zdam się na los, może pojawi się na wyprzedaży? Niestety, cała rozmiarówka w Jurajskiej sprzedała się w regularnej cenie. Trudno, taka karma :)
Ale... w zeszły weekend pojechałam do Auchan, weszłam więc i do H&M. A tam wisi moje kobaltowe cudo, jedna sztuka, w moim rozmiarze i kosztuje tylko 60 zł! Jednak bogowie zakupów są łaskawi!
Dzisiaj stylizacja właśnie z nowym nabytkiem, wbrew powszechnemu twierdzeniu, że spódnice za kolano powinny nosić tylko wysokie dziewczyny. Tak naprawdę, nie wzrost ma znaczenie, a proporcje sylwetki i tyczy się to większości modowych stereotypów.
Kobalt zestawiłam z klasyczną bielą i czernią, ale owa klasyka występuje tylko w kolorach. Fasony bardziej nowoczesne - kurtka bomber i botki peep toe.

P.S. No i w końcu "ciachnęłam"i jakoś mi lżej na głowie :)




Zdjęcia: VIOSNA000


Kurtka/bomber jacket - OASAP
Body/body - Victoria's Secret
Spódnica/skirt - H&M
Botki/boots - River Island
Torebka/bag - H&M

piątek, 29 maja 2015

Tanie i dobre czyli kosmetyki do 20 zł

Dawno nie było posta kosmetycznego, czas na przegląd w tej materii. Co nowego?
Od ostatniego wpisu na ten temat, używałam całe mnóstwo "wynalazków", gorszej lub lepszej jakości, o większości nie warto nawet wspominać.
Udało mi się jednak w tym gąszczu różnorodności znaleźć kilka perełek, które chcę i Wam polecić. Wszystko to produkty z półki cenowej "na każdą kieszeń" - cena żadnego z nich nie przekracza 20 zł, a czasem nawet połowy tej kwoty.

CIAŁO



Ziaja Masło Kakaowe
Ten balsam poznałam w ubiegłe wakacje dzięki Bambi, opalałyśmy się " na niego" przez cały pobyt nad morzem. Jest wszechstronny, bo rekomendowany również do opalania na solarium, oraz jako... balsam do ciała, jak nazwa zresztą wskazuje :) Butelka może nie jest szczytem designu w dziedzinie opakowań, ale nie o to tu chodzi. Sam produkt jest biały, dość gęsty i mocno tłusty. Ten film utrzymuje się na ciele przez chwilę, ale potem rekompensuje to efekt - skóra jest napięta i nawilżona. Zapach całkiem ładny, delikatny i szybko wietrzeje.
Gdzie kupić? Właściwie wszystkie drogerie. Cena regularna - 11,99 zł

Balea żele pod prysznic
Zła wiadomość jest taka, że owe pachnidełka są niedostępne na terenie naszego kraju w sklepach stacjonarnych. Szkoda, bo drogerie DM, gdzie można je kupić, są świetnie zaopatrzone a Balea ma naprawdę doskonałą ofertę. Ja osobiście do tej pory zetknęłam się tylko z tymi dwoma żelami i jestem w nich zakochana! Cudny zapach, gęsta, kremowa konsystencja i dobre nawilżenie skóry - często po prysznicu odpuszczam sobie balsam czy olejek.
Gdzie kupić? Czechy, Niemcy jeśli ktoś bywa, lub on line, np Allegro. Cena na tym ostatnim ok. 8-9 zł plus przesyłka

Isana peeling z perełkami
Poleciła mi go dziewczyna z obsługi Rossmanna, kiedy szukałam czegoś delikatnego, ale jednak troszkę pobudzającego skórę i ścierającego naskórek. Sprawdził się idealnie! Ma subtelny zapach, jest gęsty i mleczno-kremowy, z drobniutkimi mikroperełkami. Polubiliśmy się!
Gdzie kupić? Rossmann. Cena regularna 5,99 zł

Perfecta SPA peeling cukrowy masło kakaowe + olej z gardenii
Konkretny zdzierak! Muszę przyznać, że uwielbiam wszelkiej maści peelingi gruboziarniste, czy to cukrowe czy solne. Ten kupiłam na promocji w Lidlu, bo akurat szukałam takiego produktu, a nie chciało mi się iść tylko po to do Rossmanna (i stać w kilometrowej kolejce). Jednak był to bardzo udany strzał. Cukrowe drobinki pobudzają i złuszczają, a olejek w składzie to nie tylko piękny zapach, ale i warstewka, która zostaje na skórze i ją nawilża. Nie trzeba po kąpieli używać balsamu do ciała.
Gdzie kupić? Wszystkie drogerie i markety. Cena regularna to ok. 15 zł


WŁOSY


Isana szampon do ciemnych włosów
Przyznam szczerze, kupiłam go pod wpływem impulsu, bo był tani i spodobało się opakowanie - wygląda jak profesjonalne produkty dostępne w salonach fryzjerskich. Sprawdził się nad wyraz dobrze. Wprawdzie zmiany koloru nie dostrzegam, ale byłoby to trudne, zważywszy, że mam bardzo ciemny brąz :) Za to nawilża, odżywia i ładnie nabłyszcza włosy. Mogę go polecić! Jest również wersja dla blondynek, w jasnej tubce.
Gdzie kupić? Rossmann. Cena regularna - 4,99 zł

Batiste suchy szampon
Klasyk, który zachwalają blogerki i nie-blogerki. Zasadniczo nie używam takich specyfików, ale przydaje się czasem do grzywki i na wyjazdy, kiedy nie ma czasu na mycie i suszenie włosów. Występuje w kilku odmianach zapachowych, ale ja zdecydowałam się na wersję kolorystyczną - dla brunetek. Rzeczywiście, preparat nie tworzy na fryzurze wrażenia posypania białym pyłkiem, jakie pojawia się czasem przy użyciu zwykłego "suchelca". Niestety, jeśli zaaplikujemy go za dużo, już widać osad, ciemny ale jednak jest. Mimo to, polecam, wystarczy używać z umiarem :)
Gdzie kupić? Rossmann/ SuperPharm. Cena regularna ok. 18 zł

wtorek, 26 maja 2015

City jungle



Wychodzi na to, że chwilę po ostatnim poście o trzech sposobach na kombinezon pojawi się kolejny, tym razem o milionie sposobów na białą marynarkę :) To taka pierwsza moja myśl, która pojawiła się podczas pisania tego tekstu.
Ale... nic nie poradzę, że noszę ubrania więcej niż raz i mam też w tej materii swoich ulubieńców. Owszem, miło by było mieć garderobę jak hollywoodzka gwiazda, ale na to chyba muszę jeszcze poczekać :)
Poza tym wprawne oko zauważy, że to nie ten sam żakiet, który prezentowałam ostatnio, łączy je tylko kolor. Dzisiejszy nosiłam dość często w ubiegłym roku, ma fason bardziej casual niż elegancki. I na właśnie takie zestawienie postawiłam - luźne, mniej formalne, z ulubionymi potarganymi portaskami.




Zdjęcia BAMBI BOHO


Marynarka/jacket - Sheinside
Koszulka/shirt - Sinsay
Jeansy/jeans - Bershka
Pasek/belt - H&M
Torebka/bag - H&M
Szpilki/heels - Zara

niedziela, 24 maja 2015

3 pomysły na kombinezon



Mówi się, że jeansy są najbardziej uniwersalną częścią garderoby. Wiele w tym prawdy, bo w zależności od reszty stroju i dodatków możemy je założyć praktycznie na każdą okazję. Warto więc zainwestować w markowe, dobrze skrojone, które będą nam służyć przez kilka sezonów.
Ale... okazuje się, że inna część garderoby może być również "wielokrotnego użytku", zwłaszcza, kiedy ma dość prosty fason i jednolity kolor.
Dzisiaj chcę Wam przedstawić trzy pomysły na kombinezon!


1. Elegancko i klasycznie
Wersja idealna do pracy, na spotkanie biznesowe, czy imieniny u babci. Czarna baza służy za doskonałe tło do białej marynarki i czerwonych dodatków. Oczywiście dowolność kolorystyczna jest tutaj duża, bo pasuje również czerwona, szafirowa czy żółta marynarka,  z białymi, czarnymi czy limonkowymi dodatkami. Ważne, ze zachowana jest forma stroju.



2. Casual
Swoboda i luz to największe zalety tego zestawu. Kolorowa narzutka w palmy, wygodne mokasyny, torebka z frędzlami to elementy, które podkreślają jego nieformalny charakter. Możemy tak zadawać szyku na spotkaniu z przyjaciółmi, w kinie czy na zakupach. Wspomniane zaś części odzieży można zastąpić jakąś kolorową bluzą czy jeansową kurtką, trampkami czy innym obuwiem sportowym - nadal będzie fajnie!



3. Imprezowo
Kombinezon saute, tylko z ozdobnym, kryształowym naszyjnikiem i wysokimi obcasami to świetna propozycja na wieczór w klubie. Moja stylizacja jest dość jednolita w tonacji, ale można tutaj poeksperymentować z kolorem dodatków. A sama baza pozwala na tańce przeróżne, bez obawy, że coś się zsunie, podsunie, pokażemy za dużo i zostaniemy główną atrakcją wieczoru :)



Mam nadzieję, że osoby nie przekonane do tego elementu stroju nabiorą ochoty na zakup kombinezonu. Jego zaletą jest również to, iż dobrze skrojony leży dobrze i na szczupłych, i na okrąglejszych sylwetkach. Ważny jest fason - stan (nie za niski!), oraz kształt nogawki. Zbyt obcisły wygląda źle nawet na figurach modelek. Osobiście polecam lekko luźny, najlepiej czarny. Zamaskuje to i owo, wygląda modnie i jak widać, można go "ugryźć" na wiele sposobów :) Do czego i Was zachęcam!

Fotki oryginalne Bambi (1 i 3), Leszek (2) - kolaże popełniłam ja.

środa, 20 maja 2015

Prywatnie czyli Instagram mix...

Dzisiaj bardziej prywatnie, mix zdjęć z mojego Instagrama, bo nie każdy ma tą aplikację.
Trochę się działo tej wiosny...


Ludzie
Bambi Boho nie muszę Wam przedstawiać, chyba wszyscy ją znają, działamy razem od dwóch lat, przyjaźnimy się i nadajemy na tych samych falach. Chyba z nikim nie potrafię złapać takiej "głupawki" i świetnie się przy tym bawić! Swoją drogą, naprawdę ma na imię Sylwia :)

Ewa - Viosna to mój dobry duch. Najbardziej zrównoważona i spokojna osoba jaką znam, a przy tym człowiek-orkiestra: dom, dzieciaki, praca, doktorat, blog... Jak ona to robi? :) Żałuję tylko, że widzimy się tak rzadko.

Nabila kojarzyłam z blogosfery odkąd tylko założył bloga, a "na żywo" dane było nam się spotkać podczas ubiegłorocznej, wiosennej edycji Fashion Week. To był początek pięknej przyjaźni, która trwa do dziś, zaś w marcu ten bardzo kreatywny chłopak gościł u mnie przez kilka dni. Trochę zwiedzaliśmy, dużo fotografowaliśmy, poimprezowaliśmy - proszę częściej :)

I Mar, czyli Lilly Marlenne. Niesamowita osoba - znałyśmy się chwilę "on line", po jednej kawie w Częstochowie przygarnęła mnie do siebie na cały fashionweekowy weekend w Łodzi. I czasu nam brakło na rozmowy, siedziałyśmy do 3 rano... Namawiam Mar i Lecha z całych sił na przeprowadzkę do Częstochowy!



Imprezy
Cokolwiek by nie napisano, jaka fala krytyki by się nie przetoczyła, mnie się łódzki Fashion Week podobał. Nie będę relacjonować od strony modowej, bo obszerne posty pojawiły się na blogu. Natomiast wspomnę raz jeszcze, że poza pokazami ta impreza ma dla mnie wymiar ludzki - miałam okazję spędzić czas z Nabilem, spotkać z Anią i Kubą (Fashionable.com), poznałam wreszcie Dawida z bloga DeDe Moda, a także fantastycznego młodego projektanta Maćka.
Zapamiętajcie markę MACIEJ REDO - czuję, że będzie jeszcze o tym sympatycznym chłopaku głośno!

Drugą fajną imprezą, w której uczestniczyłam tej wiosny był event Promod w Krakowie. Kocham Francję i wszystko, co francuskie więc przyjęłam zaproszenie z wielką radością. Relacja również pojawiła się na blogu, wspomnę tylko, że było to bardzo udane popołudnie w doborowym towarzystwie! Marka ma kolekcję, która idealnie wpisuje się w najmodniejsze obecnie boho, z przyjemnością więc obejrzałam, zmierzyłam, a na mojej wishliście pojawiły się nowe pozycje :)

Przy okazji owych wyjazdów odkryłam zalety podróżowania dzięki Bla Bla Car. Z Krakowa nie ma wieczornego bezpośredniego połączenie z Częstochową i miałam alternatywę wracać w sumie 4,5 godziny przez... Katowice. Dzięki przejazdowi który znalazłam na Bla Bla po 1,5 godziny byłam w domu :) Polecam.




Drobne przyjemności
Jestem życiową hedonistką, ale w mocno racjonalnym stopniu. Znam swoje potrzeby, ale też i możliwości, dlatego już dawno nauczyłam się czerpać radość z małych i prosty rzeczy. Świeże kwiaty, pierwsze truskawki, bielizna o fasonie, na który dawno polowałam - wszystko to mnie cieszy nie mniej, niż zagraniczna podróż czy drogie prezenty.
Na fotkach widzicie też klasyczny zegarek, jaki od dawna chciałam (Daniel Wellington) a także ulubione perfumy, Donna Karan Be Delicious Golden Edition.



Żarłok :)
Nie da się ukryć, kocham jeść... To też kwestia życiowego hedonizmu. Jedyne, co mnie ratuje przed zmianą w wesołego ludzika Michelin to fakt, że jem mało. Wystarczy kilka kęsów i jestem "pełna", poza tym w mojej diecie jest dużo warzyw i owoców. Tradycyjny polski "schabowy-ziemniaki- kapusta" i inne kaloryczne dania jakoś nie należą do ulubionych. No dobrze, uwielbiam bigos i wszelkie zupy, poza pomidorową oczywiście :) I lody z Caramelito!



Wariacje
Każdy ma jakiegoś fioła... Ja mam na tle butów. W tej chwili, po trzech kolejnych parach z Centro (były po 19,99 zł żal nie kupić!) dobijam już do siedemdziesięciu :) Oczywiście licząc z kaloszami, kozakami, trampkami więc wcale nie wychodzi tak dużo! Poza tym, dużo chodzę a polskie chodniki nawet metalowe fleki potrafią dobić, także rozumiecie, trzeba mieć zapas obuwia :)



Trochę mnie :)
Pojawiły się okulary. Po raz ostatni to piszę - tak bo musiały, nie, to nie kaprys dla ozdoby.
Zaczęłam się też czesać w "koczek samuraja", fryzurę, do której długo nie miałam przekonania, dopóki nie spróbowałam.
W kwestii włosów ogólnie od dłuższej chwili mam ochotę na zmianę. Taką konkretną, najlepiej dość mocne cięcie. Hamuje mnie jedynie fakt, że znam siebie i wiem, że po tygodniu będę żałować. Albo i wcześniej. Całe życie zapuszczam i obcinam, miałam na głowie różne wariacje od "chłopczycy" do stanu obecnego. I niestety w długich włosach wyglądam najlepiej. Niestety, bo ile z tym problemu, tylko długowłose wiedzą.


niedziela, 17 maja 2015

May



Jestem ciągle i nieodmiennie zakochana w połączeniu czerni, bieli i czerwieni. Takie zestawienie jest stylowe i wygląda dobrze, czy dla brunetek czy blondynek.
Dziś klasyka, trochę od niej odeszłam ostatnimi czasy, ale lubię poeksperymentować z ubraniami, które kryją się w czeluściach szafy.
Wracam jednak z zestawem eleganckim, choć z nutką nonkomformizmu - jako baza posłużył mi czarny kombinezon. Połączyłam go ze śmietankowym żakietem i czerwonymi dodatkami.
Przy okazji namawiam na zakup dobrze skrojonej, fajnej w gatunku białej marynarki. Pasuje do wszystkich letnich stylizacji i dodaje świeżości, zwłaszcza przy opalonej skórze. Ja moją zamierzam wykorzystywać często tego lata  :)




foto: Bambi Boho


Żakiet/jacket - H&M
Kombinezon/jumpsuit - ONLY
Szpilki/highheels - Laura Piacci
Torebka/bag - Mango
Zegarek/watch - Daniel Wellington
Naszyjnik/necklace - H&M

piątek, 15 maja 2015

Propozycje nie do odrzucenia...

...czyli o propozycjach współprac słów kilka... ale że weekend blisko, będzie na wesoło. O tych najbardziej śmiesznych, żenujących, cwanych, trochę się przez 4 lata blogowania nazbierało :) Podzielę się więc z Wami, jakie to świetne okazje umknęły sprzed nosa, bo ja zły człowiek jestem i nie mam ustawionego na mailu autorespondera "Tak, zgadzam się na wszystko". Mało tego, na takie cuda odpisuję, że nie jestem zainteresowana! Oczywiście w odpowiedzi płynie lawina oburzenia, "ale jak to taka fantastyczna propozycja, ale dlaczego"? No właśnie dlatego...
Poważne firmy czy agencje reklamowe wiedzą, jak z blogerem rozmawiać i traktują go poważnie, tudzież oferty przez nie składane są konkretne. I nie ma z problemów z ustaleniem warunków. To tak na marginesie.
Cała reszta zaś...

1. Jeleniem być...
Każde słowo pisane, zdjęcie, obraz, wytwór rąk ma swoją wartość. Nieważne, czy jest to konkretna kwota, czy wymiana barterowa - jak się to słynnym, niedocenionym za życia malarzom zdarzało - obraz za jedzenie i wino :). Autor poświęca czas, energię, talent i należy to choćby w najmniejszym stopniu docenić... Otóż, nie!
Propozycji pisania artykułów dla magazyników i portalików modowych dostaję często, bo i lubię i potrafię to robić, co zostaje na blogu zauważone. Wszystkie oferty mają jedną wspólną cechę - szukanie "jelenia", kolokwialnie mówiąc. Wprawdzie Częstochowa to już dawno nie metropolia wojewódzka, ale nadal miasto, do wsi spokojnej i borów/lasów jej daleko. A tylko tam można spotkać te szlachetne zwierzątka z imponującym porożem. Ok, jeszcze w ogrodach zoologicznych, ale takowych w Świętym mieście również brak!
Przykład z życia - w zeszłym miesiącu pisała do mnie Wielce Poważna Pani Redaktor z NikomuNieznanegoCzegośtam z Ofertą Wszechczasów - napisze Nam Paulinka artykuł! Ze zdjęciami, przykładami, pełne opracowanie tekstowe i graficzne a jak się spodoba to BĘDZIE MOGŁA pisać kolejne! Znaczy się, cud miód i orzeszki, prawie jak Carrie Bradshaw! I może na szpilki od Blahnika nawet zarobię! W głowie mej już przeskoczył kalejdoskop świetlanej przyszłości w branży dziennikarstwa modowego, w te pędy więc odpisałam, że super, ustalmy tylko warunki wynagrodzenia, bo to co Pani proponuje to praktycznie etatowa robótka - kilka godzin per artykuł trzeba poświęcić. Milionów monet nie żądam, ale choć mała sakieweczka? Taka malutka? Tycia?
Odpowiedzi nie dostałam do dziś... Kurcze, no, nie zorientowałam się, że powinien mi wystarczyć PRESTIŻ publikowania w NikomunNieznanymCzymśtam...
Może użyję tej metody, napiszę do mojej Spółdzielni Mieszkaniowej, co bym mi czynsz umorzyli na zawsze i wieki wieków - powinien im przecież wystarczyć PRESTIŻ, że mieszkam w ich bloku!

foto: HBO.com


2. Zrobię z Ciebie gwiazdę!
Pamiętacie "Dziennik Bridget Jones"? Jest tam scena, kiedy bohaterka idzie do fryzjera, który uderza do niej podobnymi słowy. Po czym tworzy jej na głowie coś a la wczesna Madonna po grubo zakrapianej imprezie...
Kolejny portal, lokalny, dla maturzystów, co istotne. Tym razem Pan, poleciał od razu hurtowo, rozsyłając propozycję do kilku blogujących dziewczyn z naszej częstochowskiej paczki. Wszystkie dostały to samo "kopiuj wklej" - artykuły o modzie pisane za darmo. Jeśli strona przetrwa to na koniec roku MOŻE jakieś pieniążki... Super oferta, dwa-trzy teksty tygodniowo przez rok, jak dla dobrego freelancera! Ogrom jego łaskawości powalił Nas wszystkie tak bardzo, że żadna nie skorzystała... Wtedy zaczęły się obietnice, ale jakie!!! Otóż Pan Naczelny GWARANTOWAŁ, że jak się za to dobrze weźmiemy, to on jest w stanie zrobić z Ciebie gwiazdę! W ciągu roku wskoczysz do czołowej 10 polskich blogerek modowych! Wiecie, sława, pieniądze, autografy, wizyty w zakładach pracy... On to wie, zrobi, potrafi!
Do tej  pory nie wiem, jakim sposobem częstochowski portal dla maturzystów miałby mieć siłę przebicia większą niż Elle, Vogue i Pudelek razem wzięte... BTW, chyba nawet nie powstał, nie było chętnych do darmowej pracy, dziwne prawda?

foto: weheartit.com


3. Ghost writer
Pisanie książek, które potem wydawane są pod nazwiskiem innego autora to wbrew pozorom dość popularna praktyka, zwłaszcza w przypadku gwiazd i ich biografii. W końcu nie każdy potrafi sklecić dobry tekst, a naród ciekawy, co w liceum paliła Pani J., czy ile kochanek miał Pan X. Wielki biznes, wielki świat.
Ale okazuje się, że i na mniejszą skalę można mieć podobny pomysł na siebie! Wspominałam już o tym na fanpage, ale przytoczę raz jeszcze, kolejna historia z gatunku - śmiać się czy płakać?
Mail od studentki jednej z częstochowskich uczelni, zakłada bloga. Super, życzę powodzenia, chętnie posłużę radą. Nie no, właściwie, to ona by chciała, żebym napisała jej cykl artykułów na ten blog. Ze zdjęciami, przykładami, ona mi poda tematy! A potem to sobie opublikuje u siebie... Oczywiście będzie podane, że to ja jestem autorem, nie myślcie, że mnie dziewczę chciało tak perfidnie wykorzystać!
Jak ciężko mnie zaskoczyć, tak się tej miłej koleżance udało... Pomijam fakt, że znów miałabym to robić pro publico bono, przecież mam dużo wolnego czasu i jeszcze więcej pieniędzy... Ale jak, gdzie, po co, skoro mam MITT i TUTAJ publikuję?
I po diabła zakładać bloga jeśli chcesz się wysługiwać innymi i wrzucać nie swoje posty? Nie potrafisz pisać? To lepiej się zajmij rękodziełem artystycznym. Albo hodowlą chomików.
Wybaczcie, dalej nie ogarniam.

foto: http://blogs.indiewire.com


4. Wschodnie obietnice
Zasadniczo, to doskonały film, ze świetnym Viggo Mortensenem i Naomi Watts - polecam!
Podobnie zresztą jak wspomniany wyżej "Autor widmo/ghost writer" Polańskiego.
Ale nie o tym...
Każda blogerka prędzej czy później dostaje od chińskich sklepów internetowych maile z propozycjami współpracy. Nieważne, czy dopiero zaczyna i ma zdjęcia robione kalkulatorem, czy obserwatorów liczonych w tysiącach i bloguje od lat. Miłe skośnookie istotki znajdą Cię wszędzie i łamaną angielszczyną wyłuszczą - wrzuć baner, najlepiej ogromny, na pół bloga, napisz o nas artykuł chwalący pod niebiosa, jakie to piękne rzeczy mamy. My Ci wyślemy (lub tylko obiecamy, że wyślemy, naiwniaczko) - tutaj opcjonalnie - prezent niespodziankę/kolczyki warte grosze, które rozpadną się już w transporcie/ bluzkę za 3$ wyglądająca jak szmata  jeszcze przed praniem - niepotrzebne skreślić. Ewentualnie jeszcze lepiej, baner i post a jak będzie dużo przekierowań z to wtedy będziesz mogła sobie coś wybrać za powalającą kwotę 10$. Szał! Chyba pisać nie trzeba, że kliknięć ZAWSZE jest za mało?
Cwaniactwo Azjatów powala, nawet nie odpisuję na takie maile. Wiem, niegrzecznie, ale szkoda mojego czasu. Dawno dawno temu, w początkach blogowania się nacięłam, paczka z płaszczykiem idzie do dziś -chyba wysłali żółwiem pocztowym :)

foto: http://us.123rf.com


5. Zapłać i zareklamuj
Nie będę wieszać dalej psów na Chińczykach, skoro Polacy są równie kreatywni w materii kombinatoryki stosowanej. Na koniec, wisienka na torcie - zareklamuj produkt, ale wcześniej sama za niego zapłać!
Parę razy popełniono taką propozycję wobec mojej skromnej osoby, za każdy razem zdziwienie spowodowane odmową było ogromne. Najlepszy jednak był mail ostatni, z zeszłego roku, ale utkwił mi w pamięci bardzo. Zaczynał się niewinnie i trochę "braniem na litość" - bo początki, bo założyłam dopiero sklep, a w ogóle to mam dzieci, ciężkie życie i rachunki do zapłacenia... No poważnie? Moje się same płacą a zarobki to wydaję na bzdurki - głupotki :)
Clou - kup coś u mnie w sklepie i zareklamuj mi to na blogu, a ja Ci dam... 20% zniżki!
Sama radość, czysty biznes, nic tylko brać! O ile można by się jeszcze pokusić o taką współpracę powiedzmy jednorazowo i w przypadku rzeczy dużej wartości, którą i tak chcemy/musimy kupić, np zegarka od Korsa czy nowego laptopa, o tyle ubrania nie są rzeczą pierwszej potrzeby. Zawsze coś się w szafie znajdzie więc takie propozycje wyrywają z butów, a dotyczą przeważnie asortymentu marnej jakości i niezbyt drogiego, więc zniżka da nam niewiele, Pani sprzeda po kosztach, a reklamka będzie? Będzie!


Przedstawiłam Wam przykłady najbardziej drastyczne, ale wszystkie z życia wzięte i prawdziwe.
Niestety, blogerzy sami "psują" firmy, zgadzając się na śmieciowe współprace, nie dziwmy się więc, że się takie propozycje pojawiają. Bo jeśli jedna osoba poszła na taki układ, to czemu nie zaproponować innym? A nawet jeśli nie ma chętnego, nowe blogi ciągle powstają, a może się jakiś świeżak zgodzi, nie zorientowany jeszcze i skuszony wizją dostania czegoś ZA DARMO? W końcu podobno blogerki dostają mnóstwo darmowych ubrań i kosmetyków. PODOBNO...

środa, 13 maja 2015

Promod event - Kraków Floriańska



Uwielbiam podróżować. Poznawać nowych ludzi, ciekawe miejsca, fascynujące idee. Iść do przodu. Nie ważne, czy jest to podróż do Chin, czy do pobliskiego Olsztyna na zamek, liczy się to, z kim i jak spędzę czas.
Zaproszenie na event marki Promod do Krakowa bardzo mnie ucieszyło, z wielu względów. Po pierwsze, upewniłam się, że... nadal nie lubię tego miasta, nie pytajcie dlaczego :) Po drugie, byłam bardzo ciekawa nowej kolekcji marki, przyznam, dawno do nich nie zaglądałam. I w końcu po trzecie - zapowiadało się spotkanie w wybornym gronie blogerek i osób związanych z Promod, z Polski oraz francuskiej centrali.
Opieram się bardzo często na pierwszym wrażeniu. Tutaj butik zachwycił mnie jeszcze zanim weszłam - ulica Floriańska 18, a więc pięknie odrestaurowany budynek, witryny z arkadami, niezwykle stylowo. Jako ciekawostkę podam, że to jedyny salon marki w Polsce mieszczący się poza galerią handlową, jak widać miejsce trafione idealnie, mój zmysł estetyczny nasycony w pełni.
Wnętrze jasne, eleganckie, przestronne, a to bardzo ważne. Nie lubię przeciskać się między ludźmi i wieszakami stłoczonymi na małej przestrzeni.
Zespół Promod przygotował dla nas poczęstunek w stylu francuskim, mogłyśmy pobuszować między wieszakami, zmierzyć ubrania i posłuchać o nowych liniach na tegoroczną wiosnę i lato, inspirowanych Rivierą, Wschodnim Wybrzeżem ale także naturalnością. Znajdziemy tutaj kolorowe kombinezony i delikatne sukienki, niczym na przyjęcie na jachcie zacumowanym w porcie w Cannes. Są też eleganckie spodnie i marynarki na spotkanie biznesowe w Nicei, ale i najmodniejsze szerokie spodnie, tuniki i powiewne bluzki w stylu boho, idealne na spacer po plaży  - podobno nigdzie nie ma takich zachodów słońca, jak na Lazurowym Wybrzeżu!
Zaproszono nas także do udziału w konkursie na stworzenie własnej stylizacji, moją możecie obejrzeć na jednym ze zdjęć poniżej. Bierze ona udział w konkursie na organizowanym fanpage Promod, jeśli Wam się podoba, proszę o lajk zdjęcia w linku  TUTAJ  :)
Moje serce poza szerokimi denimowymi spodniami z foto podbiło również kilka innych rzeczy, między innymi szafirowy kombinezon, żółte cygaretki, kremowa haftowana bluzka oraz pasiasta tunika, zapewne więc będę częstym gościem salonu Promod w mojej rodzimej Galerii Jurajskiej.  Kto wie, może się tam spotkamy? :)
Zapraszam również na stronę internetową i do sklepu on line - TUTAJ


Poza mną w spotkaniu udział wzięli blogerzy:
Ania i Kuba - Fashionable
Justyna - Justyna Polska
Gosia - Pinot Noir
Magda - Meri Wild
Kamila - Cammy
Karina - Art You Ready
Alicja i Magda - AiM Style



 

Zdjęcia - Kuba/ fashionable.com