środa, 29 sierpnia 2012

Sparkles...


Zakochałam się w tej piosence,więc wrzucam i Wam. Beth Ditto ma niesamowity głos i równie niesamowicie wygląda! Charyzmatyczna kobitka!
U mnie chyba jeden z ostatnich letnich zestawów, gdzie się nie obejrzę, liście zaczynają opadać i wszędzie pachnie już jesienią. Lubię tą wczesną, złocistą, słoneczną i ciepłą, zaś od listopada do marca chętnie bym się dała zahibernować. Może z małą przerwą na tydzień wypadu na narty zimą. Dziś skusiłam się na wielkie, soczyste, ciemne winogrona. Łakomstwo zostało ukarane, bo na pestce złamałam pół zęba. Nie wiem czy się śmiać histerycznie czy płakać z wściekłości, właśnie fundusz zakupowy, który z wielką przyjemnością zaierzałam wydać w piątek, zmienił się w fundusz stomatologiczny... A tu na wishlist są trzy pary butów, parka, spodnie i "coś-fajnego-co-wpadnie-w-oko".
Zła karma dziś, nie ma się czemu dziwić, nieparzysty dzień :) Takie moje małe dziwactwo, po przeanalizowaniu niefajnych rzeczy, które mi się w życiu trafiły, wszystkie były w dni nieparzyste, więc ich nie lubię :) Dzisiejszy dzionek z moim zębem udowodnił, że teoria się sprawdza, niestety.
Znowu marudzę, to przez zmęczenie, wybaczcie. Zamykam dziubek, a raczej zdejmuję paluszki z klawiatury, zostawiam ze zdjęciami. Mam nadzieję, że się podoba :)  
Szpilki/pumps - Buffalo London
Spódnica/skirt - Stradivarius
Bluzka/blouse - Vero Moda
Kopertówka/clutch - H&M
Obrączki/rings - H&M

niedziela, 26 sierpnia 2012

OMG, I'm so retro!

Kochani, taka mała prywata na początek, dziękuję Wam za wszystkie komentarze, za to, że obserwujecie mojego bloga i dajecie mi power, żeby się tutaj udzielać dalej :)
Po ostatnim poście w wielu komentarzach przeczytałam, że taka lista grzeszków jest fajniejsza niż popularne "wishlist". Cóż, nie wrzucam listy życzeń z prostego powodu, jest ona mega długa i ciągle się zmienia, bo zanim coś zdążę kupić, już się rozmyślę :) Jedynymi jej stałymi (i nieosiągalnymi :)  elementami są chyba tylko Aleksander Skarsgard i Hermes Kelly Bag... Niedawno przybyły na nią karmelowe saszki, parka khaki i bordowe rurki, zobaczymy, czy znajdę idealne w fasonie, kolorze i cenie!
Już od pewnego czasu korciło mnie wykombinowanie czegoś, co dodałoby odrobiny oryginalności zwykłej czarnej koszuli. Na metalowe "różki" na kołnierzyk trafić nie mogę, ale wymyśliłam patent z małych kolczyków-wkrętek i resztek po zerwanym naszyjniku. Tak więc anielskie skrzydełka zasadniczo noszę w uszach, ale dziś w koszuli :) Kawałki łańcuszka różnej długości połączyłam na małych kółeczkach, przez które przewlekłam kolczyki i zapięłam je do kołnierzyka. I voila, powstało takie oto COŚ :)
To już chyba ostatnie ciepłe dni, gdy można sobie pozwolić na spódniczkę bez rajstop. Korzystam więc, pomimo, że założyłam zabudowane szpilki. Pełne buty bez rajstop owszem, ale rajstopy do sandałek nigdy, powtórzę to po raz ostatni i nikt nie mnie przekona do zmiany zdania :)
Zestaw bardzo prosty, czarno - oliwkowy, jedynym kolorowym akcentem jest moja retro torebeczka. Jak widać na zdjęciach, kryje ona w sobie prawdziwe skarby, a mianowicie w komplecie jest mały portfelik oraz lustereczko. Wygrzebana kiedyś przeze mnie i  Mamę na pchlim targu, używamy jej wymiennie :)
Wybaczcie jakość zdjęć, ale dopiero po ich zrobieniu uświadomiłam sobie, że nie przestawiłam aparatu na tryb portretowy, a nie miałam czasu na powtórne fotki.

Szpilki/pumps - Buffalo Lonon
Spódnica/skirt - Stradivarius
Koszula/shirt - H&M
Torebka/bag - no name

czwartek, 23 sierpnia 2012

Grzechy, których nie popełnię...

Dyskusja, która rozgorzała na Modnej Polce kilka dni temu, skłoniła mnie do napisania tego posta. Dotyczyła ona tego, czy rajstopy noszone do sandałów czy też szpilek z wyciętym paluszkiem, są dopuszczalne, czy też nie. Temat raczej miałki, a zrobiły się z tego dywagacje o konformizmie, ograniczoności bloggerek, sztywności dress codu itp. Ja się długo się nie zastanawiałam nad moją opinią, gdyż jest ona w tej materii ugruntowana już od lat i nie ma tu nic do rzeczy konformizm czy inne czynniki, po prostu - NIGDY W ŻYCIU, bo to wygląda okropnie! To tylko niedaleki krok od znaku rozpoznawczego Polaka na zagranicznych wakacjach - białe skarpety i sandały lub klapki... Oczywiście nie znaczy to, że przeciętny Kowalski nad rodzimym Bałtykiem tak się nie nosi,wręcz przeciwnie, pełen przekrój kolorystyczno-fasonowy, ale po prostu za granicą dużo bardziej to się rzuca w oczy. Niestety.
Tak więc postanowiłam stworzyć listę moich prywatnych modowych grzechów, których nigdy nie popełnię, choć niestety czasem widuję je na ulicach.  Rozpoczyna ją właśnie NIE NOSZENIE RAJSTOP DO ODKRYTYCH BUTÓW. Wychodzę z założenia, że skoro jest na tyle chłodno, że czas założyć coś na nogi, to pora również na zabudowane obuwie. Nie ważne ile ma się lat! No dobrze, chyba, że jest się uroczą czterolatką uczesaną w kucyki, wtedy można przeboleć rajstopki i sandałki, ale powyżej tego wieku, odpuśćmy :)
BIAŁE KOZAKI CZY SZPILKI. Tutaj jest wszystko jasne, choć ja mam zastrzeżenie do białych butów ogólnie. Do ślubu, jak najbardziej, do komunii, owszem. I to jedyne okazje na które kobieta powinna zakładać białe obuwie. Wyjątek stanowią jedynie buty sportowe, trampki czy adidaski jak najbardziej, sama posiadam biało-srebrne superstary, wiekowe, mają już 12 lat, ale ten model jest ponadczasowy. To tak na marginesie :)
Coś, co mnie razi zawsze i wszędzie to WIDOCZNA BIELIZNA. Już pomija taki hardcore jak wzorzyste majtki zakładane pod białe spodnie, ale biustonosz do bokserki powinien być wyprofilowany z tyłu jak i ona sama, są takie, mam jeden. Straszliwie wygląda zwykły biustonosz i te paseczki biegnące przez odkryte ramiona... A nie daj Boże poszarzałe, albo zniszczone, nie ramiona oczywiście :)... Albo ramiączka stanika widoczne przy bluzeczce na cieniutkich szeleczkach, czy stanik widoczny z tyłu, gdy ubranie kończy się niżej.... Brrr... Bielizna to po angielsku "underwear" i właśnie pod ubraniem noszona być powinna! A jak się ktoś upiera, istnieje taki wynalazek jak dopinane, przezroczyste ramiączka silikonowe. Szałem nie są, ale przynajmniej mniej je widać.
ZBYT KRÓTKA SPÓDNICZKA/BLUZKA. Często to widzimy dookoła, a co najgorzej, u dziewczyn i kobiet, które z racji figury bądź wieku, mini czy pępka na wierzchu pokazywać nie powinny. Ja wyrosłam lata temu z króciutkiej spódniczki, a bluzeczki pod pępek też jakoś dawno wywędrowały z mojej szafy. Nie zamierzam do nich wracać, to zamknięty rozdział :)
Na tle kolejnego "grzechu" mam totalnego fioła i dwie golarki do ubrań w szufladzie - "KULECZKI" NA WEŁNIANYCH RZECZACH. Zbliża się jesień więc temat bardzo aktualny, niedługo sięgniemy po swetry czy szaliki, warto zadbać, żeby nie było na nich tych niestetycznych dodatków. Niestety, bardzo mnie to razi, gdy widzę świetnie wyglądająca dziewczynę, która przy bliższym spojrzeniu okazuje się ubrana w pomechacony sweterek, który psuje cały efekt stylizacji. A wystarczy mała maszynka za ok. 10 zł, dwie baterie paluszki i po problemie!
KOLOROWE, DŁUGIE TIPSY, ŻELE czy jak się to ustrojstwo nazywa. Chodzi mi o długaśne sztuczne paznokcie zdobione cyrkoniami, motylkami i innymi tego typu bzdetami. Mam kolegę Włocha, który jest od lat przewodnikiem wycieczek i zjechał dobre pół ziemskiego globu. Powtarzał zawsze, że na świecie takie paznokcie noszą panie lekkich obyczajów i ... Polki. Jakoś nam się w narodzie zalęgł kilka lat temu ten koszmarny trend i nie chce się gdzieniegdzie odkleić, a powinien! TIPSOM MÓWIMY NIE! To samo tyczy się mocnego makijażu i wielkiego "tapira" na głowie. Tapir to takie miłe zwierzątko, więc zostawmy go w spokoju, niech sobie żyje w Ameryce Południowej, szkoda również niszczyć ozon lakierem do włosów.
To chyba wszystko, czego unikam jak diabeł święconej wody :) Miała być krótka lista, a rozpisałam się całą epopeją, ale musiałam to z siebie wyrzucić :) Odkąd przesiadłam się znów z samochodu na komunikację miejską, naoglądam się takich cudów, że czasem aż żałuję, że nie mam ze sobą aparatu... Kreatywność, niestety w negatywnym znaczeniu, nie zna granic...
A na koniec, żeby nie było, że post bez zdjęcia :), grzech, który popełniam ciągle i nie zamierzam przestać, i nie chodzi o tego faceta, przypadkiem się trafił :) Zdjęcie znalezione w sieci, normalnie raj!

wtorek, 21 sierpnia 2012

Strange coctail...


Brak wakacji to jednak straszna rzecz. Wakacji nie tylko w tym szkolnym znaczeniu, czyli dwóch miesięcy słodkiego lenistwa, ale również w sensie urlopu. Mnie w tym roku ten przywilej nie był pisany i skutek jest taki, że wszyscy tryskają energią po letnich wyjazdach, a ja pod koniec sierpnia czuję się jak w listopadzie, zmęczona i ospała. Baterie na wyczerpaniu i nie ma jak ich podładować...Wiem, marudzę, ale ostatnio mam tylko czas na pracę po 9-10 godzin i spanie. Jakkolwiek śmiesznie to zabrzmi, ale cholernie zazdroszczę mojej mamie, która we wrześniu jedzie do sanatorium na 2 tygodnie. Na myśl o tym, że przez błogie 14 dni mogłabym tylko odpoczywać, chodzić na masaże, basen, i włoczyć się po Iwoniczu, mam ochotę wyć...Nie przeszkadzałoby mi nawet towarzystwo w głównej mierze złożone ze staruszków-kuracjuszy, mnie wystarczy dobra książka i świat przestaje istnieć... A przez tyle dni ile by ich można przeczytać! Całą "Mroczną Wieżę" King'a co najmniej!
Zastosuję małą prywatę, ale chciałabym oficjalnie przeprosić parę osób, z którymi ciągle nie mam czasu się spotkać (tak, o Ciebie Honey mi głównie chodzi) ale po prostu nie daję rady... O Ciebie też mi chodzi Przyjaciółko Dwojga Nazwisk, że tam rzadko piszę, wybacz!
Ponarzekałam, jak typowa polska baba, od razu mi lepiej (choć plecy od godzin przy biurowym kompie nadal bolą...)
Dziś wrzucam zdjęcia z niedzieli, nosiło mnie na coś ostrzejszego, bo dotarła moja obłędna torebka RIVET BOSTON BAG i koniecznie chciałam ją założyć. Założyć? Ubrać? Zabrać? Jak właściwie jest poprawnie w kwestii torebki? Ostatnio mam straszne dywagacje językowe, to chyba efekt przepracowania...
W każdym bądź razie wracając do meritum sprawy, jak ćwieki, to i skóra, inaczej być nie może... A jak czarna skóra, to i neonowy top, to chyba jasne... Czerwona szminka jest również niezbędna, nie można tego kwestionować...
I tak właśnie prezentowałam się w niedzielę. The end!


Szpilki/pumps - Atmosphere
Spodnie/trousers - H&M
Bluzka/blouse - H&M
Torba/bag - OASAP
Naszyjnik/necklace - H&M
Bransoletka/bracelet - Katherina

sobota, 18 sierpnia 2012

Bows Parade


Parada kokard. Jedna pod szyją, dwie na butach.
Czy w takich szpilkach można się nie zakochać? Chyba nie, tak było i w moim przypadku... Kupione zupełnie  pod wpływem impulsu, miłość jednak zakiełkowała i kwitnie :)
Bluzeczkę i spódnicę znacie z poprzednich postów, ozdobiłam ją po prostu kokardą. Bluzkę oczywiście, spódniczka z kokardą byłabym bardzo fajna.... u siedmiolatki :)
Czerń i biel, tak jak lubię, przełamana tylko czerwoną szminką oraz torebką. Zestaw idealny, kiedy nie wiem co ubrać na imprezowe wyjście ze znajomymi - stawiam wtedy na takie właśnie ciuchy!
Ten CUDNY KUFEREK OASAP dostępny jest jeszcze w innych kolorach, między innymi w beżu, nie ukrywam, że poważnie nad nim przemyślewam-przemyśliwiam?(gdzie prof. Miodek gdy go potrzeba!), no myślę w każdym bądź razie :) Bo beżowy jest uniwersalny, też by się przydał...
Ostatnie letnie dni, więc korzystam ile mogę, skóra mi już cierpnie na myśl o jesieni (deszcze!) i przede wszystkim o ciemności, która będzie zapadać coraz wcześniej...


Szpilki/pumps - Buffalo London
Spódniczka/skirt - H&M
Bluzka/blouse - On N'est Pas Des Anges
Torebka/bag - OASAP
Bransoletka/bracelet - Primark
Pierścionki/rings - H&M

środa, 15 sierpnia 2012

I love dots, I love stripes...


To jest właśnie ten zestaw, który chciałam ubrać na nasze sobotnie spotkanie bloggerek, o którym pisałam TUTAJ. Udało mi się dziś, gdyż pomimo pochmurnego nieba było całkiem ciepło. Uciekłam z zatłoczonej pielgrzymami Częstochowy (dziś apogeum!) do Mamy na wieś.
Nie będę dziś dużo pisać, bo jestem potwornie zmęczona, co zresztą widać na zdjęciach. Ostatnie dwa tygodnie siedzę w biurze po 10 godzin i ledwo żyję... Moim obecnym i jedynym pragnieniem jest choć tydzień urlopu...Marzenie ściętej głowy...
Ponieważ kilka osóbek marudziło :), że się nie uśmiecham na zdjęciach, wrzucam taką uśmiechniętą fotkę, specjalnie dla Was dziewczyny i chłopaku :)

 Sandałki/sandals - Las Palmas
Spodnie/trousers - Amisu by New Yorker
Pasek/belt - Mondi by Escada
Koszula/shirt - Next
Torebka/bag - Atmosphere
Kolczyki/earrings - OASAP
Bransoletki/bracelets - H&M
Obrączka/ring - H&M

poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Subiektywnie ulubione: Stephen King

Zaniedbałam tą serię, przyznaję się bez bicia. Obiecałam, że "Subiektywnie ulubione" będzie się ukazywała co miesiąc i tak mi jakoś troszkę zeszło :) Mam jednak tak obszerną listę "the best of" pisarek i pisarzy, że z powodzeniem starczy na posty na kolejne kilka lat... Zaczynam od najbardziej ukochanych, ale tak naprawdę ciężko mi stopniować, bo każdy z autorów jest doskonały w tym co robi i sięgam po jego książki z wielką przyjemnością.
Dziś postanowiłam napisać o mistrzu horroru, niekestionowanym królu budowania napięcia i wciągania czytelnika w przerażający świat, z którego nie można, i nie chce się wydostać. Pożeram więc kartkę za kartkę, książkę za książką i ciągle mnie zadziwia, z jaką lekkością autor tworzy kolejne historie, postacie, koszmary... A potem długie noce, kiedy śpię przy zapalonej lampce nocnej, bo zasłona przy oknie tak podejrzanie się układa, jakby ktoś tam stał... Albo jeszcze gorzej, COŚ....
Tak. Tylko jedna osoba budzi we mnie takie emocje i zasługuje na taki wstęp - Stephen King!
NIe pamiętam kiedy i po którą jego książkę sięgnęłąm jako pierwszą. Być może była to "Carrie", "Lśnienie" lub "Martwa strefa", na pewno jednak miałam wtedy -naście lat i zakochałam się w jego powieściach na amen. Prawie koczowałam w okolicznych bibliotekach, polując na kolejne dzieła, zaś weekendy i wakacje oznaczały jedno - można czytać do woli, zarywać noce i pochłaniać jedną książkę za drugą...
Nie będę tutaj przytaczać całej bogatej bibliografii, autora, bo lista jest naprawdę długa, możecie ją zobaczyć na polskiej stronie poświęconej pisarzowi -  www.stephenking.pl Mnie najbardziej zachwycam w nim cudowna zdolność, z jaką przechodzi od klasyki horroru - wampirów w "Miasteczku Salem", poprzez mroczne ścieżki ludzkiego umysłu (kultowa "Misery" ) aż do fantastyki typu "Pod kopułą", którą czytałam niedawno. Jest to zresztą jego najdłuższa powieść wydana w całości, i chyba najgrubsza, jaką "przerobiłam".
W większości książek autorstwa Stephena Kinga akcja dzieje się w stanie Maine (USA), gdzie pisarz mieszka z rodziną i gdzie jest aktywnym członkiem lokalnej społeczności.
Nie ma jego książki, która by mi się nie spodobała, choć nie przeczytałam wszystkich, ale jednak zdecydowaną większość.
Gorzej z ekranizacjami, nie ukrywam, że lubię oglądać i porównywać i nie dotyczy to tylko SK. O filmach typu "Lśnienie" Kubrick'a nie ma co dyskutować, młody Jack Nicholson stworzył idealny portret szaleńca, opętanego przez... hotel! Również wspomniania wcześniej "Misery" to dzieło genialne, Kathy Bates po prostu jest fanatyczną czytelniczką, która w imię miłości do książki i postaci potrafi połamać pisarzowi kostki... I w tym przypadku nie zupa była za słona, a zakończenie niedobre...Nie mam również zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie - uwielbiam i oglądałam po milion razy "Zieloną milę" i "Skazania na Shawshank" - tak, to też na podstawie jego twórczości, pomimo, że nie tak straszne jak "Smętarz dla zwierzaków" na przykład...Albo ten straszny klown w "Coś"...
Zekranizowany oryginalny scenariusz (napisany specjalnie, nie ma takiej powieści!) "Sztorm Stulecia" jest  niezły, podobnie "Czerwona Róża", to naprawdę przerażająca klasyka horroru. "Mgła" i "Łowca snów" zaś totalnie mnie rozczarowały, czytałam "Mgłę", jest to opowiadanie, i jest o niebo lepsze od niedawnej w sumie, bo z 2007 r, i to hollywoodzkiej, filmowej wersji. Wypasione bajery, gigantyczne robale, a jakieś to takie niespójne, kupy się nie trzyma i zakończenie zmienione, a tego nie cierpię nabardziej!
Reszta jest zbyt stara, nawet z lat 80-tych, jak choćby "Miasteczko Salem" czy "Christine", więc ciężko oceniać (pomijam wspomnianie "Lśnienie", które jest moim równieśnikiem :). Inne efekty specjalne, inne stroje, które dziś czasem śmieszą :)
Nie ma to małe "przeterminowanie "jednak odniesienie w kwestii słowa pisanego, bo książki Kinga są ponadczasowe, lepiej je więc przeczytać niż obejrzeć ekranizację jego starszych dzieł.
A jeśli wpadnie wam w ręce powieść autorstwa Richarda Bachmana, też bieżcie w ciemno, bo... to nadal King :) Pisał kiedyś pod takim pseudonimem i taki na przykład (świetny zresztą) "Blaze" wydano z tym własnie nazwiskiem autora.
Ja nastawiam się na całą serię "Mroczna Wieża", tylko najpierw muszę ją zdobyć i mieć trochę wolnego. Jestem jej niezwykle ciekawa, ale na zasadzie, jak bardzo mnie zaskoczy, bo, że nie rozczaruje - to pewne. W końcu to Król :)

sobota, 11 sierpnia 2012

Close enough...


Skopiowałam samą siebie. Ten zestaw bazowy był już TUTAJ. Wróciłam jednak do niego i zmieniłam buty oraz dodatki. Niby podobnie, ale jednak inaczej...
Na dziś wymyśliłam sobie piękne pytonowe sandałki, miętowe rureczki i marynarską koszulę z krótkim rękawem. Idealny strój na słoneczny dzień i 24 stopnie za oknem.... Tyle, że owo słonko było, ale ok. 7 rano, gdy się przebudziłam, a potem gdy wstałam o 10 było już pochmurno i 15 stopni... Po czym lunął deszcz...
A today okazja nie byle jaka, bo kolejne spotkanko częstochowskich bloggerek, które okazało się w efekcie zlotem żelaznej trójcy :) Z siedmiu osób, które się zapowiedziały, zjawił się stały zestaw, czyli Ewa - VIOSNA (po lewej) , Kalina - Mikala (po prawej) oraz ja - za obiektywem :)


Ta piękna kawa z kwiateczkiem na wierzchu to moja czekoladowo-karmelowa poezja z Coffe Heaven. Nie jestem wielbicielką kawy i pijam ją bardzo rzadko, ale te "kofihewenowe" uwielbiam, zwłaszcza  "żółwia". Dziś skusiłam się na nowość z oferty letniej i okazała się bardzo smaczna.
Czas upłynął Nam miło na ploteczkach o blogosferze, zakupach i różnych babskich pierdołach. Po czym wykorzystałyśmy okazję i poszłyśmy na parking zrobić fotki, bo zestawy należało uwiecznić. Mój prezentuję poniżej, zapraszam Was również na blogi dziewczyn, obie wyglądały genialnie, choć dziś każda wystąpiła w innym stylu :)
Blog Kaliny (dzięki za zdjęcia Kochana!) znajdziecie tu - http://mikalafashion.blogspot.com/
Zaś Ewy pod tym adresem - http://viosna000.blogspot.com/


Buty/loafers - Deichmann
Spodnie/trousers - Bershka
Pasek/belt - no name
Koszula/skirt - H&M
Naszyjnik łańcuch/chain necklace - Stradivarius
Zielony naszyjnik/green necklace - no name
Torebka/bag - TopShop
Zegarek/watch - Guess
Bransoletki/bracelets - H&M